środa, 19 sierpnia 2015

6. Impreza






Oparłam się plecami o zagłówek kanapy, jeszcze raz spogladając kątem oka na Luke'a. Siedzieliśmy obok siebie już dobre pół godziny i ani razu żadne z nas się nie odezwało. Chciałam jakoś przerwać ciszę, jednak coś mnie blokowało. Cicho westchnęłam, poprawiając swoje włosy.
- Przepraszam cię za Jessicę. - wypaliłam.
Chłopak odwrócił się do mnie, a jego brwi uniosły się.
- Serio? - pokiwałam głową. - W takim razie dzięki?
- Znaliście się już wcześniej?
"Shelay zamknij się!"
- Nie powinno cię to obchodzić. Ale tak. Niestety.
- Co masz na myśli, mówiąc niestety? - dopytywałam, chociaż chciałam przestać. Alkohol musiał tu zagrać swoją rolę.
- Z natury jesteś taka ciekawska, czy już po prostu się upiłaś? - parsknął, na co przewróciłam oczami.
- A ty z natury jesteś takim chamem, czy to jest twój sposób na podryw.
Zamknęłam oczy, nie mogąc uwierzyć, że to powiedziałam. Nigdy nie byłam osobą szukającą kłótni, a teraz po prostu nie mogłam się zamknąć. Kolejne słowa wydobywały się z moich ust, a ja już po chwili ich żałowałam.
- Co ty powiedziałaś? - warknął, przybliżając się do mnie. Zauważył mój strach, bo szyderczy uśmiech wkradł się na jego twarz. - Jesteś mocna tylko w gębie. Widać, że Jessice gust się nie zmienił.
- Obrażasz teraz moją przyjaciółkę. - wzruszył ramionami.
- Wiesz, ile mnie to obchodzi? Tyle, co twoja osoba. Nic.
Przygryzłam dolną wargę, czując jak krew buzuje w moich żyłach. Nie chciałam kontynuować dalej tej "rozmowy". Miałam go dość. Dlaczego on mnie tak nie trawił?
- Siema stary!
Podniosłam wzrok, kiedy usłyszałam obok siebie głos jakiegoś chłopaka. Nieznajomy podszedł do Luke'a, witając się z najprawdopodobniej przyjacielem.
- Cześć Mike!
Blondyn nagle ożył, widząc chłopaka, który miał bardzo odważny kolor włosów. Fioletowy. Nagle wzrok chłopaka spoczął na mnie, uważnie lustrując moją osobę.
- Nie wiedziałem, że przeszkodziłem. - skinął głową w moim kierunku.
Luke obejrzał się za siebie, posyłając mi chłodne spojrzenie.
- Nic nie przerywałeś.
- Jesteś pewien? Wiesz, jeśli chcesz ją bliżej poznać, to ja mogę iść poszukać Caluma. Poza tym całkiem niezła jest. - ostatnie zdanie powiedział ściszonym głosem, jednak i tak usłyszałam.
- Dzięki, ale wolę poznać inną. Taką, z którą bym się nie nudził. - oboje się zaśmiali.
Gwałtownie wstałam, poprawiając swoją sukienkę. Przeszłam obok blondyna, posyłając mu krótkie "pieprz się". Zdenerwowały mnie jego chamskie komentarze. I pomyśleć, że on i Jessica kiedyś się zadawali. Postanowiłam poszukać przyjaciółki i wrócić do domu. Jednak w ostatniej chwili zmieniłam plany, widząc jak Luke krzyczy na Michaela, a potem wychodzą na taras. Zaciekawiło mnie to i dlatego poszłam za nimi. Obiecałam sobie wtedy, że już nigdy nie tknę alkoholu. Wyszłam na zewnątrz, a chłodne powietrze obiło się o moje rozgrzane ciało. Potarłam ramionami w celu ogrzania ich.
- Ale o co się czepiasz?!
Upadłam na ziemie, chowając się za krzakami, kiedy usłyszałam podniesiony głos znajomego Luke'a.
- O co się kurwa czepiam? Może o to, że nie powiedziałeś mi, że będzie tu Jessica. Michael weź mnie nie osłabiaj.
- A skąd miałem wiedzieć? Nie jestem jakimś pieprzonym wróżbitą.
- Ale wiedziałeś, że laska organizująca tę imprezę jest jej znajomą. Mogłeś się domyślić. Czy ty naprawdę jesteś aż takim idiotą? - warknął Luke.
- Nie przeginaj, dobra? Przecież i tak z nią nie gadałeś.
- Wystarczy, że tu jest. A ty rusz następnym razem tym swoim kolorowym łbem. - warknął, po czym odszedł.
Wstrzymałam oddech, kiedy ruszył w moim kierunku. Na szczęście przeszedł obok, nie zauważając mnie. Wtedy wpadłam na pewien pomysł. Mało efektownie wstałam z zimnej ziemi, poprawiając sukienkę i ruszyłam w kierunku przyjaciela Luke'a. Chłopak zmarszczył brwi, kiedy mnie dostrzegł.
- Jesteś przyjacielem Luke'a?
- Zależy o co chodzi.
- Jestem Shelay. Przyjaciółką Jessici.
- I co z tego?
- Mógłbyś mi powiedzieć, co się stało między nią a Luke'iem? - parsknął śmiechem.
- Chyba sobie nie wyobrażasz, że zacznę ci się tu spowiadać. Nie twoja sprawa.
Wyciągnął z kieszeni papierosa, zapalając go.
- Proszę. - spojrzałam błagalnym wzrokiem na niego.
- Co chcesz wiedzieć? - westchnął.
- Najlepiej wszystko.
- Nie wiem, czy mogę ci powiedzieć. Luke mnie zabije.
- Luke nie musi się o tym dowiedzieć. - skinął głową, jednak potem przeniósł wzrok ponad moje ramię.
Jego twarz zbladła. Odwróciłam się, napotykając idącego w naszą stronę blondyna.
- O czym ty z nią kurwa gadasz? - warknął, spoglądając to na mnie, to na przyjaciela.
- Zapytała się mnie o papierosa. - posłałam mu zdziwione spojrzenie, jednak po chwili dotarło do mnie, że grał na zwłokę.
- Ty palisz? - blondyn zwrócił się do mnie.
- Jasne, więc masz papierosa?
- Miałem ostatniego. - skinęłam głową.
Wlepiłam swój wzrok w zdenerwowanego Luke'a. Jego klatka piersiowa szybko unosiła się i opadała.
- Nie słyszałaś? Powiedział, że nie ma, więc spadaj.
Spojrzałam ostatni raz na Michaela, po czym wróciłam do domu. Wzrokiem szukałam Jessici. Miałam dość tej imprezy. W końcu dostrzegłam ją siedzącą na kolanach jakiegoś typka, który przy okazji obmacywał jej tyłek. Moja twarz wygięła się w grymas. Podeszłam do nich, chwytając dziewczynę za nadgarstek.
- Wracamy! - próbowałam przekrzyczeć muzykę, jednak to nie było takie proste.
Dziewczyna spojrzała się na mnie swoimi brązowymi oczami, śmiejąc się cały czas.
- Shey daj spokój. Bawimy się! - uniosła do góry pustą butelkę wódki.
- Nie. Wracamy do domu.
W końcu udało mi się ją ściągnąć z kolan tamtego chłopaka, co spotkało się z jego niezadowoleniem.
- Zazdrosna jesteś? Jeśli tak bardzo chcesz, mam jeszcze drugie kolano.
- Spierdalaj. - warknęłam.
Wzięłam pod ramię przyjaciółkę i chwiejnym krokiem dotarłyśmy do auta. Posadziłam dziewczynę na miejscu pasażera, zapinając ją pasami.
- Ja chcę prowadzić.
- Chyba żartujesz sobie. Nie jestem pewna, czy swoje imię pamiętasz. - na jej twarzy ukazał się grymas niezadowolenia.
Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, cicho mnie wyzywając pod nosem. Zlekceważyłam jej zachowanie, gdyż wiedziała, że było spowodowane alkoholem. Na szczęście ja aż tak dużo nie wypiłam, więc mogłam nas dowieźć do domu.
- Sheeeey. - dziewczyna ziewnęła, przeciągając moje imię.
- Tak?
- Ale przecież ty nie masz prawka. - zachichotała.
- No i co z tego?
Odpaliłam auto i ruszyłam w stronę domu. Po 10 minutach spojrzałam na śpiącą brunetkę. Westchnęłam, kiedy zdałam sobie sprawę, że będę musiała ją obudzić, czego nie chciałam. Podróż stosunkowo szybko minęła. Zaparkowałam auta na podjeździe, tyrpiąc brunetkę.
- Jessica wstawaj.
- Jeszcze pięć minut. - wymamrotała.
- Wstawaj. Pójdziesz spać u mnie.
Nagle ożywiona otworzyła oczy, spoglądając na mnie z podekscytowaniem.
- Babski wieczór?! - pisnęła, na co przewróciłam oczami.
- Nie.
- No weź. Sheeeey. - przewróciłam oczami z irytacji.
- Dobrze. - westchnęłam, jednak nie miałam zamiaru robić żadnego babskiego wieczoru.
Dziewczyna pisnęła z zachwytu, wysiadając szybko z auta. Zablokowałam go, naciskając przycisk od kluczyków i otworzyłam drzwi do domu. Pierwsze co zrobiłam, to zdjęłam buty, masując stopy. Poszłam do kuchni, gdzie napiłam się szklanki wody. Od razu poczułam się lepiej.
- Gdzie masz filmy?
- Jessica idę spać.
Odłożyłam pustą szklankę na blat, omijając zawiedzioną brunetkę.
- Obiecałaś!
- Idź spać.
Weszłam do swojej sypialni, gdzie przebrałam się w piżamy i położyłam. Nie miałam sił nawet na szybki prysznic. Po chwili straciłam kontakt z rzeczywistością i zasnęłam.






O to kolejny. Przyznam się, że nawet mi się podoba. Jestem ciekawa waszego zdania. Tak swoją drogą nieco mnie zmartwiła wasza aktywność. Nie to, że się czepiam, ale przy ostatnich rozdziałach naprawdę zasmuciła mnie ilość wyświetleń i komentarzy. Wiem, że to nie jest wasz żaden obowiązek tylko dobra wola, ale chociaż jakieś słowo, czy wam się podoba czy nie. Czy mam coś zmienić czy nie. Chcę, żeby wam się dobrze czytało to ff. A nie z przymusu lub litości. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia, to śmiało walcie. Prosto z mostu. Nie przeciągając, życzę wam miłego czytania i do następnego :*

1 komentarz:

  1. Twój blog został dodany do Katalogu Euforia. Pozdrawiam, taasteful. ☻

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy