sobota, 8 sierpnia 2015
3. Shelay rozpoczyna pracę.
Mój pierwszy dzień w pracy mogę zaliczyć do udanych. Obsłużyłam większość osób, którzy byli przeciwieństwem moich "sąsiadów". Mili, przyjaźnie nastawieni i ufni. Nawet mogłam liczyć na napiwki. Pełna dumy zamykałam drzwi od restauracji, kiedy poczułam nagły powiew wiatru. Obejrzałam się za siebie, jednak nikogo nie było.
"To już się robi chore"
Szybko podążyłam w kierunku przystanka autobusowego. Przez cały ten czas czułam na sobie czyiś wzrok, chociaż nikogo nie było w pobliżu. Po około 15 minutach autobus przyjechał. Usiadłam z tyłu, a naprzeciw mnie mój "znajomy nieznajomy". Był ubrany w czarną bluzę z kapturem, biały T-shirt i czarne rurki z dziurami na kolanach. Włosy jak zwykle były zaczesane do góry.
- Śledzisz mnie? - wlepiłam w jego twarz swój gniewny wzrok.
- Myślisz, że nie mam nic lepszego do roboty, tylko włóczenie się za jakąś. - przerwał, spoglądając mi w oczy. Jego usta wygięły się w niebezpieczny uśmiech.
- To już się nazywa mobbing.
- Uważaj, żebym cię nie zgwałcił i nie zamordował.
Przestraszyłam się, kiedy tak swobodnie i chłodno o tym wspomniał. Wyglądał, jakby nie żartował.
- Jesteś nienormalny, jak ci wszyscy w tej dzielnicy.
Chciałam wstać, kiedy złapał mnie za ramię, zmuszając tym do powrócenia na miejsce.
- Nigdy więcej nie porównuj mnie do nich. - wysyczał.
Przełknęłam ślinę i ze strachem, czekałam na jego reakcję. Kiedy autobus się zatrzymał, chłopak wysiadł, chociaż do Whetstone zostało jeszcze 15 minut.
"Mam dość"
Oparłam się o siedzenie i próbowałam wyrównać oddech. W jego oczach zobaczyłam to samo, co u większości mieszkańców Whetstone. Niepohamowaną nienawiść. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy przypomniałam sobie jego słowa, jego wściekłe spojrzenie. Jego niebezpieczny uśmiech. Chciałam, aby w tym momencie był przy mnie Nick. Czułam się przy nim bezpieczna. Wysiadłam na swoim przystanku i czym prędzej pobiegłam do domu. Przeszukiwałam swoją torebkę, by znaleźć klucze.
- Cholera.
Nigdzie ich nie było. Na chwilę przerwałam, by odetchnąć głęboko. Otworzyłam boczną kieszeń, do której schowałam rano klucze. W duchu ucieszyłam się i szybko przekręciłam nimi dwa razy, otwierając drzwi. Zapaliłam światło, zostawiając w hallu płaszcz, buty i torebkę. Zamknęłam za sobą drzwi na dwa spusty i poszłam do kuchni zrobić sobie kolację. Zapaliłam lampkę nad blatem i wyjęłam z lodówki szynkę, ser i pomidor. Wyciągnęłam dwie kromki chleba tostowego, po czym włożyłam je do tostera. W między czasie poszłam się przebrać w starą bluzę i leginsy. Zeszłam z powrotem na dół i dokończyłam szykować kolację. Zabrałam talerz z jedzeniem i poszłam do salonu.
- Co u licha?!
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Szyba, którą rozbili mi kamieniem trzy dni temu było wymieniona. Podeszłam do okna i pogładziłam szkło palcem.
"Tylko spokojnie. Najpierw ktoś mi rozbija szybę, a potem ją wymienia. Normalne"
Potarłam czoło dłonią i pomimo późnej pory zadzwoniłam do szklarza i anulowałam swoje zamówienie.
- Mogła pani chociaż do rana poczekać, a nie w w nocy wydzwaniać. Ludzie teraz myślą, że im wszystko wolno.
- Przepraszam pana bardzo.
Rozłączyłam się, odkładając telefon na stół.
"Może kogoś ruszyło sumienie?"
W tamtej chwili miałam więcej pytań niż odpowiedzi, a to był dopiero niecały tydzień mojego pomieszkiwania tutaj. Dokończyłam kolację i poszłam do sypialni. Przed pójściem spać wysłałam jeszcze SMS-a Nickowi.
Nie dostałam wiadomości zwrotnej, co mnie zdziwiło.
"Przecież on nigdy nie chodził spać przed 01.00 w nocy"
Postanowiłam już tego nie roztrząsać tylko pójść spać i zapomnieć o problemach.
Kiedy już zasypiałam usłyszałam dzwonek SMS-a
"A jednak"
Uśmiechnięta otworzyłam wiadomość, która nie była od Nicka:
Przełknęłam ślinę. Chciałam się dowiedzieć, kto jest na tyle nienormalny. Usnęłam, chociaż czułam, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi.
"Muszę się wyprowadzić."
3 rozdział!
Na wstępie dziękuję za komentarze!!!!!! :*** Kocham was, kocham was i jeszcze raz kocham was. Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział i nikogo nie rozczarowałam nim. Ostatnie czego bym teraz chciała, to kogoś zawieźć. Jak widzicie same, staram się dodawać regularnie rozdziały. Mam jeszcze cały miesiąc, by pokazać wam mój pomysł. Jestem jedynie zmartwiona tym, że to OSTATNI miesiąc "wolności". Jak wrócimy do szkoły, pewnie się trochę pogubię z rozdziałam, ale myślę, że to będzie kwestia dnia lub dwóch. Teraz piszę rozdziały "na zaś", więc na początku powinno być wszystko Ok. Dobrze, to może ja już skończę, bo pewnie większość z was nie wytrzyma mojego gadulstwa. :) Pozdrawiam was!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz